<<
wróć do wypraw
Rumunia'04: opis
| zdjęcia
Rumunia'04
Uczestnicy: Asia Maciejowka, Tomek
Jaworski, Heniek Tomanek.
Wyjechaliśmy 13 sierpnia
wieczorem. Nasze auto- skoda forman było zapakowane po brzegi. Gdy
w końcu siedliśmy do auta i wyruszyliśmy byłam bardzo szczęśliwa-
tyle przeciwności ( w tym moja skręcona kostka) ale najważniejsze,
że jedziemy!.
Nasza trasa to:
Polska-Słowacja-Węgry-Rumunia.
Pierwsze chwile w Rumunii
Oczywiście mieliśmy już jakiś
obraz Rumunii w głowie zanim tam dotarliśmy, no i nie był on
najlepszy. Już na samej granicy węgiersko-rumuńskiej zaczęliśmy
ten obraz nieco modyfikować. Wszystkie auta lepszej klasy okazały
się, ku naszemu zdziwieniu, należeć do rumuńskiej klasy
robotniczej (jak to chłopcy zwykli nazywać rumuńskich bogaczy).
Jechaliśmy tam z przerośniętym ego, podsycanym jeszcze dodatkowo
faktem, iż teraz to jesteśmy w unii! No więc już na wstępie
okazało się, że to oni patrzą na nas z góry. Później,
stopniowo, w miarę przebywania w tym kraju nasze ego powoli umierało.
Po przekroczeniu
granicy obraz rzeczywiście się zmienił: droga krajowa kiepskiej
jakości, budynki zaniedbane, ale co najbardziej mnie zaskoczyło to
ogromny kontrast między tym co komunistyczne, stare a tym co nowe,
takie „amerykańskie”. Widać, że powoli kraj się odradza. Wszędzie
widać było typowe zabudowania rumuńskie: niskie domy z wielkimi
bramami połączone ze sobą w równym rządku no i obowiązkowo ławeczka
przed domem.
Góry Bihor
Tu był nasz pierwszy etap. Spotkaliśmy się z ekipą z Tarnowskich
Gór i z Rudim. Dojazd do tego miejsca był fatalny! Dziury na
drodze były ogromne, do tego stromo pod górę, jazda na jedynce
niestety.
Krajobraz
wynagrodził nam wszystkie trudy. Wszędzie były tam obecne
charakterystyczne formy krasowe- polja. Przepięknie! Spaliśmy na
polu namiotowym na polanie La Grajduri.(za darmo) Najpierw zwiedziliśmy
jaskinię Twierdza Ponoru, położonej w Kotlinie, otwór jaskini
jest w kształcie okna i ma 73 metry wysokości. Wewnątrz płynie
potok Valea Cetatilor. Główny korytarz ma 1850 m długości.
Tomek, Gucio i
Rumun wybrali się również do jaskini, której otwór stanowiła
wielka 98- metrowa studnia. Nietypowe było to, iż w studni tej świeciło
słońce i wszystko było widoczne (ja w tym czasie odpoczywałam-kostka
mi nie pozwoliła na takie ekstremyJ) Ponoć jaskinia ciągnie się
dosyć daleko, poza studnią ma charakter poziomy, ma też wiele
zakamarków.
Kolejna atrakcja
to jaskinia lodowa. Szczerze mówiąc niezbyt urodziwa. Spity też
były jakieś dziwne i w małej ilości. Można było dostrzec korek
lodowy.
Następnie
wybraliśmy turystykę powierzchniową. Zwiedziliśmy Wąwóz
Galbeny. Jest to miejsce wyjątkowo malownicze i obowiązkowe do
zobaczenia. Nie brakuje też tu jaskiń (można zrobić trawers).
Jaskinia Meziad
Opuściliśmy Góry Bihor, pożegnaliśmy się z ekipą z
Tarnowskich Gór i dotarliśmy do opuszczonego schroniska Meziad,
gdzie był nasz nocleg. Tam zwiedziliśmy jaskinię Meziad, która
po części jest jaskinią turystyczną. My zobaczyliśmy ją całą.
Jest ona bardzo zniszczona wskutek masowego ruchu turystycznego.
Nacieki są pozrywane. Widać, że nikt o nią specjalnie nie dba.
Czasy swojej świetności ma ona dawno za sobą. Gdyby ktoś o nią
zadbał wcześniej...
Niemniej jednak
posiada ona gigantyczne sale, które nie sposób oświetlić, aby w
pełni podziwiać. Ta wielkość imponowała. Dużo guana!
Noc w opuszczonym
schronisku ma swoją osobną historię i za mało tu miejsca, aby o
tym napisać. Niemal wykończyłam się psychicznie próbując
przetrwać tam w jakimś bliżej nie określonym towarzystwie.
W promieniu 5 km
nie było żadnego gospodarstwa
Chciałam jeszcze
napomknąć, iż w górach rumuńskich jest około 5 500 niedźwiedzi
brunatnych i 3 000 wilków.
Jaskinia Ciur Ponor
Leży ona na totalnym odludziu, na szczycie wzgórza. Co prawda jest
tu niewielka wioska, ale wygląda jakby czas się w niej zatrzymał
jakieś 50 lat temu. Ludzie są bardzo mili! Nikt nie miał
pretensji, że rozbiliśmy się na prywatnym terenie. Nawet częstowali
nas śliwkami i pomogli znaleźć otwór jaskini.
A co do samej
jaskini: jest ona przepiękna! Nie można jej nie zobaczyć.
Koniecznie trzeba się tam wybrać. Nacieków jest tam pod
dostatkiem, ucieszą one nawet najbardziej wybredne oczy. Ciężko
przejść ją suchą nogą. W drugiej połowie jaskinia ma już
charakter zawaliskowy, ale orientacja nie przysparza jakiś większych
kłopotów. Natomiast pierwsza cześć przypomina nieco wodociągi w
Śnieżnej, tylko że w lepszym wydaniu.
Jaskinia Niedźwiedzia
Jest to turystyczna jaskinia
obfitująca w ogromną ilość nacieków. Sale są oświetlone, więc
można wszystko podziwiać w nieco innym stylu, niż zazwyczaj to
robimy. Tam też należy się wybrać będąc w Rumunii.
Sibiu
Jest to miasto leżące w Transylwanii. Aktualnie jest odnawiane.
Zwiedziliśmy tu parę zabytków, ale co najważniejsze odwiedziliśmy
typową rumuńską restaurację (nawet dwa razy). Jest bardzo
elegancka, ale jednocześnie dość tania. Skosztowaliśmy tu rumuńskich
specjałów: Ciorbę, mamałygę, sarmale. Obiad dwudaniowy można
zjeść za 10-15 zł. Pyszne!
Hunedoara
Mieści się tutaj średniowieczny zamek, niestety oszpecony przez
liczne kominy fabryczne-pozostałość po epoce Ceausescu. Miasto
nie podobało mi się, było ohydne. Zamek jedynie z zewnątrz jest
piękny, w środku bardzo ubogo. Ciężko tu też biwakować,
podejrzana okolica.
Mieści się tu
też XV-wieczna cerkiew św. Mikołaja-interesujące miejsce.
Góry Fogaras
Drogą transfogarską, biegnąca środkiem Gór Fogaraskich wjechaliśmy
na wysokość ponad 2000 m. Niestety temperatura spadła z 30° do 5°.Całą
noc lało i było zimno. Noc w namiocie nie była przyjemna. Następnego
dnia odpuściliśmy sobie te góry i ruszyliśmy dalej. Poza tym
noclegi w tamtejszych schroniskach dość drogie-od 15 euro.
Bran
O te miasto wszyscy zahaczają.
Mieści się tu średniowieczny zamek, reklamowany jako rodowa
siedziba Wlada Palownika, czyli sławetnego Draculi. Jednakże na
zamku nigdzie nie można się doszukać słowa odnośnie Draculi. Był
to najładniejszy zabytek jaki widziałam w Rumunii.
Braszów
Nazywany rumuńskim Krakowem.
Rzeczywiście jest co zwiedzać. Ciekawe muzeum historii tego miasta
i piękna cerkiew Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny z XIX
wieku. Dużo turystów.
Góry Bucegi
U podnóża gór leży
turystyczne miasto Sinaia, bardzo podobne do Zakopanego. Działają
tu dwie kolejki linowe. My skorzystaliśmy z okazji i wjechaliśmy
na wysokość 2000 m n.p.m. Naszym celem był najwyższy szczyt tych
gór : Omul (2507 m n.p.m.). Charakterystyczną cechą tych gór są
wapienne urwiska. Jak dla nas to zbyt dużo było turystów. Szczyty
są dość wypłaszczone, więc stąd tu tyle turystów, a jeszcze
do tego kolejki linowe. Jest tu nawet hotel (poza tym dwa
schroniska). W górach spędziliśmy noc
W drodze
powrotnej do kraju zwiedziliśmy jeszcze turystyczne jaskinie
(połączone):
Na Węgrzech w
Aggtelek jaskinia Baradla- wstęp 14 zł (studencki)
Na Słowacji:
Domica (wstęp dla taterników : 1 korona)
Asia Maciejowska
|